🦔 Adwentyści Dnia Siódmego A Świadkowie Jehowy

W niektórych kościołach chrześcijańskich święta Bożego Narodzenia zaczynają się od dnia poprzedzającego tzw. rocznicę narodzin Jezusa – Wigilii (wieczór 24 grudnia), zwanej w Polsce regionalnie Gwiazdką lub Godami. W dniu tym tradycją w Kościele Rzymskokatolickim w Polsce jest post jakościowy (bezmięsny, w pewnych regionach się domy celników: duże, nowoczesne, otoczone wysokimi murami. Niemal 9 tys. mieszkańców Rawy modli się w różnych kościołach. Są grekokatolicy, prawosławni, żydzi, baptyści, świadkowie Jehowy, katolicy, a nawet adwentyści dnia siódmego. Każdy ma swoją świątynię Tę błędną formę propagują Świadkowie Jehowy, którzy zawarli ją nawet w swej nazwie. Niektórzy z nich godzą się na imię Jahwe, choć na zebraniach muszą stosować formę Jehowa. Artykuł nasz opisuje początki obu określeń Boga, jak przedstawia je Towarzystwo Strażnica. adwentyści dnia siódmego – 1,8%, Armia Zbawienia – 1,7%, brak religii – 6,1%, świadkowie Jehowy – 4,1%, katolicy – 1,2%, inne religie – 2,5% (w tym bahaiści), brak odpowiedzi i nieokreśleni – 10,2%. Historia. Wyspa została odkryta 21 maja 1502 przez portugalskiego żeglarza João da Nova. Nazwał ją imieniem św. A jaką doktrynę mają świadkowie? Według mnie żadnej. Są mozaistyczną sektą powstałą, jako odłam Kościoła adwentystów dnia siódmego, o profilu z zabarwieniem silnie ekonomicznym, a ich wypociny sprzed lat 30-tu, różnią się zasadniczo od dzisiejszych, nie mówiąc o tych sprzed lat 60-ciu, czy 100. Ustawa wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia. Załącznik do ustawy z dnia 30 czerwca 1995 r. (poz. 481) WYKAZ OSÓB PRAWNYCH KOŚCIOŁA ADWENTYSTÓW DNIA SIÓDMEGO W RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ. I. Diecezje: Diecezja Południowa Diecezja Wschodnia Diecezja Zachodnia. II. Instytucje i organizacje: Chrześcijańska Służba 10 przykazań po hebrajsku. W czasie odwiedzin polonijnego zboru w Irlandii przez braci z Polski w dniu 2.06.2018 r. dziesięcioletnia Michele czytała 10 przykazań po hebrajsku. Zachęcamy do obejrzenia – zobacz. Annihilacjonizm – doktryna w niektórych wyznaniach chrześcijańskich, według której dusze grzeszników są unicestwiane, a nie poddawane wiecznym mękom w piekle . Korzenie współczesnego anihilacjonizmu tkwią w adwentystycznej gałęzi protestantyzmu. Przyjmują go wszyscy współcześni adwentyści, w tym Adwentyści Dnia Siódmego. Adwentyści Dnia Siódmego nie pojmują istoty Eucharystii. Dlaczego? Odpadli od prawdziwej wiary, a brak Ducha Świętego uniemożliwia im właściwe pojmowanie List otwarty do Adwentysty Dnia Siódmego. Kwestia stosunku chrześcijanina do Starego Testamentu, a szczególnie Zakonu, w tym praw Bożych, takich jak Sabat, od wieków stanowi przedmiot dyskusji. Udostępniamy list wydrukowany po raz pierwszy w kwartalniku „Stara Teologia” (nr 83, październik 1908 r.), a niedawno przypomniany w zbiorze Chrześcijaństwo jest główną religią na Białorusi, a największym wyznaniem – prawosławie. Według niektórych danych blisko połowa ludności nie wyznaje żadnej religii. Największym kościołem jest Białoruski Kościół Prawosławny, który jako egzarchat jest częścią Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. W kraju jest ok. 1 Ukraina zachodnia, gdzie dominują grekokatolicy, jest obszarem o najwyższych wskaźnikach religijności w Europie. Gorzej jest w środkowej a szczególnie wschodniej Ukrainie, gdzie sowiecka ateizacja sięgnęła znacznie głębiej. Z badań różnych instytucji – rządowych i naukowych – wynika, że ok. 71 proc. z blisko 41,4 mln mieszkańców Ukrainy uważa się za wierzących, w tym 3jq9. Od Redakcji. Niniejsza publikacja jest relacją opartą na osobistym doświadczeniu. Nie rości sobie ona prawa do bycia uznaną za publikację naukową - to wymagałoby szerokich badań, które byłyby sprawą bardzo trudną lub wręcz niemożliwą, z racji na brak jawności w funkcjonowaniu organizacji Świadków Jehowy. Osobiste doświadczenie ma jednak również swój walor poznawczy, pokazując aspekty, do których badacz z zewnątrz mógłby nigdy nie dotrzeć lub nie zrozumieć ich należycie. Zachęcając więc do lektury, prosimy czytelników o wzgląd na to, że jest to zapis osobistego doświadczenia, a nie praca naukowa - nie należy więc wyciągać z tekstu zbyt uogólniających wniosków. Do osób mających rodziny Słowo do osób, które mają rodziny, a same zechcą zostać świadkami: niestety musicie się przygotować na to, że nie będziecie brać czynnego udziału w życiu rodzinnym. Ktoś zada pytanie, a dlaczego? O to odpowiedź, ponieważ nie będziecie mogli uczestniczyć w takich uroczystościach, jak chociażby urodziny waszego dziecka i to obojętnie czy będzie kończyło roczek czy lat powiedzmy 15 - po prostu wy będziecie nieobecni, nie wspomnę o innych rodzinnych uroczystościach od momentu kiedy zaczniecie studiować ze świadkami będą wam mówić że to wszystko jest złe i że pochodzi od szatana i że musicie z tym zerwać albo oderwać się jak to nazywają od fałszywych praktyk. Sytuacja dzieci, których tylko jedno z rodziców staje się Świadkiem Jehowy jest bardzo trudna. Starsi członkowie zboru zwykle przekonują wówczas nowego wyznawcę-rodzica, aby przyjął nietolerancyjną postawę wobec dotychczasowych przekonań religijnych współmałżonka (np. zdejmowanie krzyży, wyrzucanie obrazków czy albumów religijnych, wypisywanie dziecka z lekcji religii, etc. - wbrew woli współmałżonka) i starał się go różnymi sposobami przyciągnąć do organizacji. Problem polega tu więc nie na naturalnych trudnościach we współistnieniu dwóch światopoglądów religijnych ale na zamierzonej wrogości do jakiegokolwiek innego systemu religijnego oraz na ingerowaniu organizacji w małżeńskie i wewnątrzrodzinne decyzje. Jeśli współmałżonek nie zamierza zostać Świadkiem Jehowy, jego partner - pod naciskiem organizacji - często dąży do sprawy rozwodowej, co w konsekwencji pociąga za sobą walkę o przyznanie prawa do opieki nad dzieckiem i w dalszej kolejności walkę (niezależnie od ustaleń sądowych) o prawo do widywania się z dzieckiem. Ktoś na pewno powie, że to bzdury, ale zapewniam was, że sam doświadczyłem czegoś takiego jak naciski chociażby na to, żeby wypisać dziecko z religii, nie wspominając już o naciskach na usunięcie wszystkiego z domu co wiązało się z inną religią i nieważne, że reszta rodziny nie jest i nie była Świadkami Jehowy. I nieważne że rodzina zacznie traktować was jak wyrzutków i się od was odwróci, tak jest w większości przypadków, ale przecież wasi nowi przyjaciele będą wam teraz mówić że macie nową rodzinę i że tamta nie jest wam tak naprawdę potrzebna. A jak to się ma w praktyce, no cóż jak co do czego przychodzi to w takich chwilach jak np. święta wy jesteście sami, a wasza rodzina razem przy jednym stole, wy sami przy stole, bo tak naprawdę rzadko się zdarza że ktoś z tak zwanej nowej rodziny zainteresuje się wami i was np. zaprosi do siebie żebyście np. nie czuli chociażby przygnębienia, czy nawet smutku. Dlatego tak wielu świadków cierpi na depresję, która jest wynikiem właśnie tak wspaniałych nauk, problemy psychiczne wśród świadków Jehowy występują bardzo często i to znacznie powyżej przeciętnej. Jednakże badania tego problemu są dość utrudnione przez fakt odradzania członkom przez Towarzystwo Strażnica zasięgania porady specjalistów. Szeregowi członkowie sekty są przekonywani, że niepotrzebna jest im fachowa pomoc psychiatryczna. Zamiast tego doradza się szukanie porady u starszych w zborze. Ci jednak, najczęściej słabo wykształceni - robotnicy lub rzemieślnicy - nie potrafią pomóc, a najczęściej pogłębiają jeszcze problem. Jednym z nielicznych, którym udało się zebrać sporo informacji na temat zdrowia psychicznego świadków Jehowy, jest prof. Jerry R. Bergman - amerykański psycholog i socjolog. Jest on czołowym ekspertem w Stanach Zjednoczonych w tej dziedzinie, a także autorem wielu książek i artykułów naukowych. Ponadto zajmuje się poradnictwem i opieką psychologiczną nad ponad 100 przypadkami chorych psychicznie świadków Jehowy. Bergman jest byłym świadkiem Jehowy i przez ponad 20 lat badał doktrynę i poglądy Towarzystwa Strażnica. Uczęszczał na zebrania członków sekty, dokonując jednocześnie obserwacji. Zgłębił dokładnie literaturę Towarzystwa Strażnica i przeprowadził tysiące rozmów tak z szeregowymi świadkami, jak i z członkami Ciała Kierowniczego. Zdaniem prof. Bergmana około 10% osób z przeciętnego zboru bardzo potrzebuje takiej czy innej formy psychoterapii. Nie jest to więc sprawa marginalna. W porównaniu do reszty społeczeństwa skala zaburzeń psychicznych jest czterokrotnie wyższa niż w całej populacji. Badania Bergmana są zbieżne z wynikami uzyskanymi przez innych uczonych, jak również bliskie są danym pochodzącym z innych krajów, schizofrenia występuje 4-6 razy częściej u świadków Jehowy niż w pozostałej populacji. Depresje notuje się około 6 do 10 razy częściej. Wart podkreślenia jest fakt, że natężenie tej choroby u świadków Jehowy jest znacznie większe. Najbardziej powszechna jest depresja, brak celu i sensu życia. Choroby nerwowe dotyczą nie tylko szeregowych członków organizacji, lecz także funkcyjnych, a nawet ścisłego kierownictwa. Sam osobiście znam osoby które cierpią na depresje związane chociażby z tym że są same, że nie mogą założyć rodziny że chociażby całe ich młodzieńcze życie ucieka im przez palce i to tylko dlatego że poświęcili się tak jakby się wydawało wspaniałej organizacji, która nic im nie dała a wręcz przeciwnie wiele odebrała. Nauki które tak naprawdę nie czynią człowieka wolnym ale robią z niego niewolnika religij która w teorii jest doskonała a w życiu jest zupełnie inaczej daleko jej do doskonałości jak wszystkim religiom na tym świecie. Regularna presja wypierania własnych potrzeb materialnych i intelektualnych w powiązaniu z poczuciem niskiej wartości własnej jest odpowiedzialna za psychiczne problemy świadków Jehowy. Trzeba jednak uczciwie dodać, że świadkowie Jehowy chętnie przyjmują w swoje szeregi ludzi wykształconych i z satysfakcją się nimi popisują. Członkowie Towarzystwa Strażnica żyją we wzmożonym strachu i poczuciu winy, które się w nich podsyca. Wymaga się od nich ekstremalnego poświęcenia i pracy dla organizacji nawet kosztem pracy zawodowej, zdrowia i skrajnego ograniczania swoich potrzeb materialnych. Patrząc na ŚJ tak pobieżnie - to są to bardzo mili ludzie. Przypuszczam, że nawet nie są świadomi pewnych spraw, gdyż wszystko co skłania do myślenia traktowane jest jako literatura odstępcza. Jedno co przykuwa uwagę to: -określanie siebie jako "trwających w prawdzie", czyli postrzeganie siebie jako lepszych nie będących częścią świata -system braterskiej więzi i pomocy w pierwszej kolejności "braciom"-większe zaufanie i częstsze posługiwanie się literaturą niż samą Biblią co uzasadniają tym, że literatura ta pomaga tłumaczyć zagadnienia biblijne -pomniejszanie pozycji Jezusa nie tożsamego z Bogiem, sprowadzając Go jedynie do roli narzędzia(jako Archanioła Michała) Najgorsze jest to że ślepo ufają "Niewolnikowi wiernemu i roztropnemu" i nie potrafią niczego zakwestionować a to prowadzi do całkowitej niewoli mentalnej. No właśnie niczego nie wolno zakwestionować nie wolno mieć swojego zdania na jakieś tematy bo zaczynasz być odstępcą i twoja mowa zaczyna być pokrętna i możesz się narazić na rozmowę ze starszymi a nawet na zawieszenie w przywilejach. No dobrze a co powiedzieć o samym pozyskiwaniu nowych członków, inaczej mówiąc uczniów. Jeżeli się komuś wydaje że to wszystko jest proste to się myli. Charakterystyczne jest krytykowanie przez nich zasad działania Kościoła katolickiego przy jednoczesnym stosowaniu przez Strażnicę podobnych metod postępowania. Dotyczy to zasady posłusznego podporządkowania się jednemu kierownictwu religijnemu oraz interpretacji Biblii. Towarzystwo Strażnica bardzo często stara się zachęcać wiernych Kościoła katolickiego do nielojalności wobec swego Kościoła i do jawnego kwestionowania jego nauk. Bo oprócz umiejętnego posługiwania się biblią, czyli wyszukaniem zawsze odpowiedniego wersetu na daną chwilę i temat, dochodzi jeszcze aspekt psychologiczny. O co chodzi? A więc mówiąc bardzo prosto chodzi o zwyczajne pranie mózgu, ogłupienie psychologiczne rozmówcy, wmówienie mu że w to co wierzył do tej pory to wszystko bajki i przede wszystkim fałszywe nauki religijne. I cóż ŚJ są niestety w tym bardzo skuteczni, nie stosując żadnych tortur fizycznych doprowadzają swojego rozmówcę do takiego stanu urobienia psychicznego że w końcu nawet najbardziej światły umysł zaczyna przyznawać im rację, prawda ma być tylko u Świadków Jehowy: "Każdy kto chce zrozumieć Biblię, powinien zdawać sobie sprawę, iż "wielce różnorodną mądrość Boga" można poznać tylko dzięki ustanowionemu przez Jehowę kanałowi łączności, którym jest niewolnik wierny i roztropny". Żaden psycholog nie może się poszczycić takimi efektami swojej pracy jak świadkowie którzy przewyższyli najlepszych naukowców w tej dziedzinie i to nie mając żadnego wykształcenia w tym kierunku. Są tak dobrzy że praktycznie nikt im nie dorówna, znają bardzo dobrze swojego rozmówcę, wyciągając od niczego nie podejrzewającego człowieka wszelkie informacje na jego temat i jego rodziny. Bardzo przydatnymi informacjami dla nich są informacje o problemach osobistych, o problemach w pracy, w domu np. szczególnie przydatne mogą być dla nich informacje o kłopotach ze współmałżonkiem, przydatne są też informacje jeżeli ktoś ma kłopoty ze znalezieniem pracy. Bardzo interesując są dla nich informacje o stanie naszych finansów, jeżeli macie dzieci od samego początku będą kładli nacisk żeby i one w pełni uczestniczyły w studium. Jeżeli chodzi o waszego współmałżonka, to przeważnie będą go określali mianem niewierzącego, oczywiście jeżeli nie będzie chciał się przyłączyć do ich społeczności. Pytam się kto dał im prawo do osądzania kogokolwiek i mówienia o takich rzeczy?Specjalnie podkreśliłem mianem niewierzącego żebyś sam czytelniku ocenił czy można tak kogoś nazwać nie mając szacunku np. dla wiary jaką wyznaje dana osoba, jest to nic innego jak pokazywanie i to dobitnie że ja jestem lepszy a ty gorszy. A już na pewno chodzi o pokazanie że twoja wiara jaką wyznajesz jest nic niewarta i że kroczysz drogą zła. Ale wracając do waszego współmałżonka na początku będą dla tej osoby bardzo mili, nawet będą was razem zapraszać w gości ale to tylko mydlenie oczu, i nie ma w tym żadnej przesady bo gdy się zorientują że wasz partner nie przejawia zainteresowania ich naukami to ich stosunek do niego będzie się ochładzał stopniowo. Przestaną w pewnym momencie razem was zapraszać bo zaczną uznawać że takie towarzystwo jest dla nich niepożądane. A nawet gdy do tego nie dojdzie to zaczną się naciski i to zdecydowane na waszego współmałżonka żeby się określił, będą mu wmawiać że on zginie w armagedonie, czyli zagładzie złych ludzi, pojawią się zdania typu „nie chciał, nie chciała, byś żyć ze swoim małżonkiem w nowym świecie”.Owszem pojawią się głosy że to nie prawda, no cóż napiszę wam jakie naciski przeżyła moja żona, a ponieważ nie jest świadkiem i razem byliśmy zapraszani na nazwijmy to spotkania towarzyskie, na jednym z takich spotkań i to u starszego zboru, moja małżonka została „zaatakowana” przez żonę tego starszego. Chodził o jej wierzenia i o komunię syna do której idzie i ja nie mam nic przeciwko temu. Po prostu szanuję przekonania żony i jej wybór i nie mówię jej że to jest złe. No ale wracając do tego spotkania, to wręcz ta żona tego starszego swoją napastliwością doprowadziła do tego że moja żona się popłakała i to bardzo i był czas że bardzo unikała ich towarzystwa, a tak na marginesie szkoda że tak późno się o tym dowiedziałem i że żona ukrywała ten fakt przede mną, bo wierzcie mi moja reakcja była by natychmiastowa. Gdyż rodzina jest dla mnie osobiście i będzie zawsze na pierwszym miejscu nigdy nie pozwolę na to żeby ktokolwiek krzywdził moich najbliższych i tego żadne nauki nie zmienią. I co na to powiecie gdzie w tej konkretnej sytuacji podziała się miłość bliźniego w tak szerokim rozumieniu, a przede wszystkim gdzie podział się szacunek do drugiego człowieka, bo o ile wiem z Pisma Świętego to Jezus szanował wszystkich ludzi, mało tego do każdego odnosił się z szacunkiem nawet jeżeli nie popierał jego poglądów, a skoro świadkowie tak bardzo deklarują że Jezus jest dla nich wzorem do naśladowania to pytam się o co chodzi, coś chyba nie gra. A już na pewno nie stosują w praktyce tego co sami mówią i głoszą. A najgorsze jest to że to wszystko zdarzyło się w domu starszego i że to jego żona dopuściła się czegoś takiego. A jak myślicie jak przebiega samo pozyskiwanie nowych ludzi, oprócz metody tak zwanego prania mózgu, dochodzą inne sposoby, dalekie od tego co mówił i jaki przykład pozostawił Jezus. Zaczyna to trochę przypominać walkę o klienta jaką prowadzą markety. Świadkowie wykorzystają każdą sytuację, każde zdarzenie żeby je powiązać ze swoimi naukami, perfidnie , ale nie tylko, potrafią zadawać pytania zupełnie nie mające żadnego związku z naukami zawartymi w biblii. A dlaczego tak się dzieje, no cóż ludzie po prostu mają ich dosyć, i to dlatego chociażby że są tak bardzo namolni, dlatego że zawsze przyjdą w najmniej odpowiednim momencie i do najmniej odpowiedniego miejsca i to mimo tego że wielu ludzi mówi im żeby np. nie przychodzili do nich w miejscu pracy. Niestety do wielu takie prośby nie docierają, a wręcz nie szanują zdania danej osoby i z uporem maniaka nachodzą tą osobę chociażby w pracy, i jak myślicie jak się czuje taka osoba. A więc jest co najmniej zażenowana, jest narażona na niewybredne komentarze zarówno pod swoim adresem jak również musi wysłuchiwać niewybrednych komentarzy pod adresem świadków ze strony swoich współpracowników lub osób postronnych które ów fakt widziały. Zdarza się że te osoby są wydalane z pracy, albo im to grozi, ale do świadków to nie dociera. Potrafią zaczepiać ludzi na cmentarzu kiedy ktoś stoi nad grobem swojej osoby bliskiej, są wtedy tak bardzo namolni a to tylko po to żeby wykorzystać cierpienie tej osoby, nie liczą się z tym czy w danej chwili ta osoba cierpi byle by tylko udał się założyć i powiem szczerze że w takiej chwili jest im dużo łatwiej omamić kogoś swoimi doktrynami. I jak drogi czytelniku czy nie wydaje ci się że brak im prostej zasady jaką jest wyczucie miejsca i czasu? Przyznam się, że kiedyś sam tak robiłem dopóki nie zrozumiałem że więcej można osiągnąć nie narzucając się nikomu, tak też robił Jezus, nic na siłę, miał wyczucie czasu i miejsca. Więc niestety ale drodzy bracia i siostry jeszcze musicie się wiele uczyć, a przede wszystkim bardziej uważnie czytać Pismo i analizować zachowanie Jezusa. Mimo tego że wielu jest w tak zwanej prawdzie wiele lat to niestety ciągle popełniają ten sam błąd, brak wyczucia czasu i miejsca, i na dodatek traktowanie ludzi jak towar, jak zdobycz którą jak się zdobędzie to za żadne skarby nie można jej wypuścić z rąk. Ośmielę się ich porównać do raka który jak zaatakuje człowieka i nie jest zwalczony w zarodku to go zje w całości. Jest to dość brutalne porównanie, ale tak jest niestety, drodzy świadkowie jesteście jak rak toczący organizm i wcale mnie nie dziwi, że w niektórych krajach jest zakaz waszej działalności, albo, że wasza działalność jest ograniczona do minimum. Czyli po prostu zostaliście usunięci jednym cięciem. Wstępy używane w służbie A wracając do używania wstępów niekoniecznie zgodnych z Biblią, to podam wam przykład: jedna z głosicielek, notabene żona starszego, używa słowa wstępnego do rozmowy z osobą następującego cytuję”kobieta potrzebuje 17 minut seksu żeby uzyskać zadowolenie a co z dalszą częścią dnia”, ciekaw jestem jaka by była wasza reakcja, gdybyście byli kobietą, podejrzewam że co najmniej bylibyście zażenowani i zakłopotani tym pytaniem, a już na pewno byście taką rozmowę szybko zakończyli bo skąd ona może wiedzieć, ile wam potrzeba czasu żeby uzyskać zadowolenie z seksu, a poza tym to wasza osobista sprawa. A inna rzecz, skoro seks jest tematem co najmniej napiętnowanym u świadków, mówię oczywiście o seksie pozamałżeńskim, to skąd ta osoba wie, ile czasu potrzeba żeby uzyskać zadowolenie. Czyżby z telewizji, a może z internetu, a może z prasy - ale nie tej od świadków, a może sama zmierzyła czas swojego seksu z mężem i wyszło jej 17 minut. No cóż w tym ostatnim przypadku to jej współczuję, a dlaczego to pozostawię to bez komentarza a i tak każdy czytelnik będzie wiedział o co mi chodzi. No chyba że będzie miał takie samo pojęcie o seksie co ta osoba głosząca. No i co ma to wspólnego z Biblią? Przecież widać gołym okiem, że nic. Po za tym ta sama osoba używa dość kontrowersyjnych porównań np. mówi coś takiego, cytuję: "lekarz który się uczy swojego zawodu i potem wykonuje ten zawód jest lekarzem praktykującym, a jak przestaje go wykonywać to jest lekarzem niepraktykującym". Zaprzestać wykonywania zawodu można z wielu powodów np. przejście na emeryturę, ale nawet nie o to chodzi. Ta osoba lekarza przyrównała do katolika, który jak przestaje chodzić do kościoła to staje się niepraktykującym, nie było by nic dziwnego w tym porównaniu gdyby nie fakt że lekarz pozostaje lekarzem do końca życia i nawet jak nie leczy zawodowo to wiedza zdobyta plus praktyka którą uprawiał przez parę lat jest ogromna i zawsze służy radą i pomocą. A co się tyczy katolika, można nim przestać być, gdyż nie jest to określenie wiary, jest to tylko utożsamienie się religią która jest powszechna ale nie narzucana, bo katolik znaczy nic innego jak powszechny, ale żeby wierzyć w Boga, czy trzeba należeć do jakiejkolwiek społeczności. Na pewno nie wierzę w Boga, znam jego imię, wiem kim jest Jezus Chrystus, wiem czym jest duch święty i dzięki temu jestem chrześcijaninem, nie katolikiem, nie świadkiem jehowy, czy protestantem, lub muzułmaninem. I chyba każdy się z tym zgodzi. Wracając do tego porównania, drodzy świadkowie jak nazwiecie kogoś ze swoich kto nie jest wykluczony z waszej społeczności, a nie chodzi na zebrania, nie jeździ, na zgromadzenia, nie uczestniczy w dziele głoszenia. Czy nie można go śmiało nazwać świadkiem niepraktykującym ale wierzącym? No tak zapomniałem, że wy mówicie, że ktoś taki osłabł duchowo, bo boicie się nazywać rzeczy po imieniu, i tak jest prościej dla was jak ktoś coś wam powie na temat ludzi, którzy z różnych przyczyn nie przychodzą na wasze zebrania. Nie dopuszczacie myśli żeby nazwać kogoś od siebie niepraktykującym, no bo przecież w tak wspaniałej organizacji nie ma miejsca na takie określenia. Jak widzicie mimo tego, że mówią, że do nauczania nie jest potrzebne żadne wykształcenie, to to porównanie pokazuje co innego, że wiele osób musi nauczyć się wiele, jeżeli chodzi o rozmowę z ludźmi, bo do prostego człowieka który nie ma wykształcenia to może i trafi ale jak się trafi na kogoś mądrzejszego, to niestety polegacie na całej linii, wasze argumenty są od razu obalane i podważane. Pamiętam pewne zdarzenie z początków mojego głoszenia, kiedyś wybraliśmy się do służby na teren wyjazdowy, głoszenie przebiegało dość sprawnie - krótkie pytania i z reguły krótka odpowiedź rozmówcy „nie dziękuję”aż do momentu gdy przyszliśmy do jednego pana. Ów pan okazuje się bardzo wykształconym człowiekiem i mimo prób doświadczonej głosicielce nie udaje się podjąć tematu bo pan szybko ją gasi, mało tego okazuje się że ten pan zna dobrze tą głosicielkę. Nie widząc innej możliwości owa głosicielka wchodzi na temat stworzenia ludzi i próbuje wmówić temu człowiekowi że ludzie istnieją na ziemi od stworzenia Adama czyli gdzieś od roku ok. 4000 i jak myślicie jaka była reakcja tego człowieka po prostu wyśmiał ową głosicielkę, a ja myślałem że zapadnę się pod ziemię ze wstydu. Ten mężczyzna po prostu wprost wykazał brak wiedzy owej głosicielce a nawet powiedział jej żeby się nie ośmieszała wygłaszając takie teorie. Tak więc jak z tego sami widzicie wiedza co niektórych jest na poziomie zerowym i to do tego stopnia że potrafią się nawet ośmieszyć wygłaszając teorie wręcz wyssane z palca. A wystarczy trochę poczytać historii starożytnej żeby dowiedzieć się chociażby że taki lud jak Sumerowie osiedla się w dolinie Tygrysu w roku 5000 albo że miasto Ur istniało 4200 lat tak więc jak widzicie wiedza ich jest co najmniej nikła, a przecież są i starsze dowody na istnienie życia ludzkiego, więc się pytam drodzy świadkowie, skąd te wasze wyliczenia, skoro historia mówi co innego? Zapewne sami nie wiecie a powoływanie się przez was na Biblię będzie oszustwem, bo niestety, ale tam nie ma żadnej konkretnej daty, więc pytam się dlaczego tak konkretnie precyzujecie datę stworzenia Adama i w swoich publikacjach podajecie dokładna datę czyli rok 4026 i jeszcze określacie nawet porę roku na jesień? No po prostu rewelacja, każdy naukowiec i człowiek mający wiedzę historyczną pęka w tej chwili ze śmiechu śmiejąc się z was i waszych rewelacji. Tak więc, jak widzisz drogi czytelniku, jest to kolejny przekręt ludzi udających, że mają wiedzę na każdy temat ale niestety tak nie jest. Jednak wiedza się czasami przydaje, chociażby po to żeby nie robić z siebie głupka w rozmowach z innymi. No ale świadkowie z uporem maniaka twierdzą, że wiedza świecka jest im nie potrzebna, po co więc w ogóle posyłają dzieci do szkoły? Przykładów takiej prostej nieznajomości faktów i zdarzeń można by było mnożyć na pęczki, ale wystarczy ten jeden. opr. mg/mg Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 14:28: Święcą sobotę, mają chrzest w wieku dorosłym przez zanurzenie, uznają prorockie pisma Adwentyzm nie wyznaje nieśmiertelności duszy, uznaje zaś kondycjonalizm - nieśmiertelnością zostaną obdarzeni tylko zbawieni, wraz z nastaniem paruzji (drugiego adwentu) - czyli powtórnego przyjścia Chrystusa w chwale. Ciału, jako świątyni ducha należy się troska, co wiąże się z powstrzymywaniem od używania narkotyków, alkoholu, tytoniu oraz mocnej kawy i herbaty. Zasadniczym i unikatowym składnikiem doktryny adwentystycznej jest wiara w naukę o świątyni niebiańskiej, w której arcykapłańską służbę pełni Jezus Chrystus. Uważasz, że ktoś się myli? lub 22-letnia Emma Gough zmarła niedawno w szpitalu w Shrewsbury kilka godzin po wydaniu na świat bliźniaków. Ponieważ należała do świadków Jehowy odmówiła zgody na transfuzję krwi, która mogła uratować jej życie. W Wielkiej Brytanii jest 130 tysięcy wyznawców tej wiary, a na całym świecie siedem milionów. W ostatnich 20 latach ich liczba niemal się podwoiła. Świadkami Jehowy, do których należą między innymi gwiazdy tenisa Venus i Serena Williams, modelka Naomi Campbell oraz muzycy Prince i Michael Jackson, zawsze podpisują przed leczeniem szpitalnym oświadczenie, że nie zgadzają się na transfuzję krwi. Twierdzą, że nie pozwala im na to Biblia. Stanowią odłam adwentystów i uważają, że wkrótce nastąpi koniec świata. Ich początki to wiek XIX w Ameryce, kiedy protestancki farmer William Miller zapowiedział drugie nadejście Chrystusa na 22 października 1844 roku. Kiedy tak się nie stało, co nazwano Wielkim Rozczarowaniem, jego zwolennicy podzielili się na różne frakcje, wśród których byli adwentyści Dnia Siódmego. Na tym gruncie powstali świadkowie Jehowy. (W 1966 roku orzekli oni, że świat skończy się prawdopodobnie w roku 1975, co zahamowało rozwój ich ruchu na trzy lata). Odczytują Biblię dosłownie. Jeśli nie mogą tam odnaleźć jakiejś koncepcji, twierdzą, że jest ona błędna. Odrzucają chrześcijańską naukę, mówiącą, że Jezus był Bogiem, że umarł na krzyżu, że fizycznie zmartwychwstał, że dusze żyją po śmierci, że istnieje piekło itd. To, co znajdują w Biblii każe im potępiać hazard, masturbację, aborcję, homoseksualizm i nadmierne publiczne objawianie uczuć. Ruch założył niejaki Charles T. Russell w 1879 roku. Swoich zwolenników nazywał on "badaczami Biblii". Nacisk na głoszenie wiary przez chodzenie od domu do domu zaczęto kłaść od 1922 roku, a w 1931 roku grupa przybrała obecną nazwę (za Izajaszem 43,10). Ich koncepcja polega na tym, że świadkowie Jehowy są "w świecie, ale nie ze świata". Żyją zatem i pracują w społeczeństwie i posyłają swoje dzieci do państwowych szkół, ale każdy wyznawca musi poświęcić co najmniej 70 godzin miesięcznie na działalność misjonarską polegającą na chodzeniu po domach. Świadkowie Jehowy nie mają odrębnej grupy kapłanów - wszyscy ochrzczeni członkowie grupy uważani są za wyświęconych duchownych. W 2005 roku świadkowie Jehowy na całym świecie poświęcili ponad 1,2 miliarda godzin na działalność misjonarską, w ramach której rozdają swoje pismo "Strażnica". Publikowane w 161 językach w około 27 milionach egzemplarzy jest czasopismem o największym nakładzie na świecie. Jehowici często są niemile widziani, gdy pukają do drzwi, także dlatego, że nikt nie lubi, gdy mu przeszkadzać w wieczornym oglądaniu telewizji. Ale chodzi o coś więcej. Ich ostentacyjny separatyzm irytuje lub wręcz złości innych. Oni się nie dostosowują. Nie chcą obchodzić świąt Bożego Narodzenia. Nie głosują w wyborach. Nie oddają honorów flagom narodowym i nie śpiewają patriotycznych pieśni. Podczas I wojny światowej w Wielkiej Brytanii, Kanadzie i USA nie chcieli wstępować do armii. Ich amerykańskich przywódców skazano na 20 lat więzienia za zdradę. W nazistowskich Niemczech odmawiali mówienia "Heil Hitler" i potępiali kult swastyki jako bałwochwalstwo. Połowa z nich została wysłana do obozów koncentracyjnych, gdzie nosili fioletowy trójkąt, oznaczający, że mogą wyjść na wolność, jeśli wyrzekną się swej religii. Niewielu tak postąpiło, a połowa straciła życie w obozach. W USA trzy czwarte protestujących w imię sumienia stanowili świadkowie Jehowy. W Wielkiej Brytanii tarzano ich w smole i pierzu. Obecnie prześladowani są w Rosji, Uzbekistanie, na Białorusi i na Kubie. Inne religie też za nimi nie przepadają, ponieważ świadkowie Jehowy czynią wiele, by je obrażać. Mają własny dość ekscentryczny przekład Biblii i z lekceważeniem traktują przekonania innych jako "ludzkie spekulacje". O Kościele katolickim mówią zaś, że to "półnaga pijana ladacznica staczająca się w ogień i siarkę". A "tak zwani protestanci" i duchowni "jidysz" "jak głupi prostacy" uczestniczą w "światowym imperium fałszywej religii". Można by tak ciągnąć jeszcze długo i oni to robią. Nie są to entuzjaści ekumenizmu. Ich bardzo słabym punktem jest sprawa molestowania dzieci. Dosłownie traktują bowiem Księgę Powtórzonego Prawa 19,15, która domaga się dwóch świadków przestępstwa (nie jest o to łatwo w przypadku molestowania). I cytują pierwszy List do Koryntian (6, 1-11): "Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych, zamiast u świętych?", aby uzasadnić zajmowanie się przestępcami przez sąd starszych, a nie prawo. Mają oni podobno pilnie strzeżoną wewnętrzną listę 23 tysięcy 720 osób, które w ich szeregach dopuściły się molestowania. Badania prowadzone w USA wskazują, że wśród świadków Jehowy jest proporcjonalnie cztery razy więcej takich przypadków niż w Kościele katolickim. Dość szczególnie podchodzą świadkowie Jehowy do krwi. Przytaczają cztery fragmenty z Biblii (Rodzaju 9,4, Kapłańska 17,12-14, Dzieje Apostolskie 15,29 i 21,25), twierdząc, że wynika z nich, iż krew, życiodajna siła, należy do Boga i człowiek nie może z niej korzystać. Wierzą, że grzechem jest nie tylko jedzenie kaszanki, ale także mięsa zwierząt, z którego nie została spuszczona odpowiednio krew. Zakaz ten rozciągają też na transfuzje. Nie zgadzają się nawet, by krew tego samego człowieka pobraną przed operacją wykorzystywano po operacji dla uzupełnienia jej ubytku. Krwi nie wolno przechowywać - ma być wylana i wrócić do Boga. Niektórzy świadkowie Jehowy odmawiają z tych powodów zgody nawet na dializę lub przeszczepy tkanek. Inni odrzucają cztery główne składniki krwi, krwinki czerwone, osocze, krwinki białe oraz płytki krwi, ale akceptują drobniejsze frakcje uzyskiwanych z tych czterech elementów. Mamy tu problem filozoficzny. Czy gdy jakaś substancja rozłożona jest na swe komponenty, nadal istnieje? Około 90-96 procent krwi stanowi woda. Reszta to albuminy, globuliny, fibrynogen i czynniki koagulacyjne. Świadkowie Jehowy uważają, że tych składników można używać, wedle indywidualnego sumienia, ale tylko z osobna. Oponenci twierdzą, że to tak, jakby zakazywać kanapki z szynką i serem, ale zezwalać na jedzenie osobno chleba, szynki i sera. Świadkowie Jehowy są też krytykowani za inne niekonsekwencje. Produkty pochodzące z krwi dostępne są tylko dzięki krwiodawstwu, które świadkowie Jehowy potępiają jako nieetyczne. W 2000 roku oznajmiono wprawdzie, że wyznawcy, którzy świadomie pozwolili na transfuzję krwi, nie będą wyrzucani, ale w istocie jest to zbędne, ponieważ postępując w ten sposób, osoby takie same stawiają się poza tą wspólnotą. Wielu świadków Jehowy nosi przy sobie podpisaną kartę z oświadczeniem, że w razie wypadku nie zgadzają się na przetoczenie im krwi. Na stronie internetowej jehowitów można alarmujące materiały mówiące o niebezpieczeństwach wynikających z takiego zabiegu, takich jak AIDS, borelioza i inne choroby. Wyolbrzymia się tam również skuteczność terapii alternatywnych. Lekarze mają z tym problem. Wytyczne Brytyjskiego Stowarzyszenia Anestezjologów stwierdzają bowiem, że wola pacjenta musi być respektowana. Podobny punkt widzenia przyjmują lekarze amerykańscy, bo wiedzą, że danie krwi komuś, kto jej nie chce, może skończyć się procesem - jeden ze szpitali na Florydzie z zasady nie przyjmuje świadków Jehowy. Inne kraje, takie jak Francja, zajmują bardziej zdecydowane stanowisko. W efekcie niedawnego procesu w Dublinie sędziowie uznali, że lekarze mieli rację, podając pewnej rodzącej kobiecie krew, ponieważ prawo jej dziecka do posiadania matki jest wyższe niż jej prawo do odmówienia transfuzji. Pojawiają się tu jeszcze bardziej subtelne dylematy. Powstaje pytanie, czy lekarze mają obowiązek stosowania chemoterapii, której zwykle towarzyszy przetaczanie krwi, wobec pacjentów, którzy nie zgadzają się na to, choć bez transfuzji chemioterapia najprawdopodobniej nie przyniesie skutku. W miarę postępu medycyny sprawy takie staną się jeszcze bardziej, a nie mniej, skomplikowane. Wystąpienie to zapoczątkowało Reformację. Stała się ona początkiem końca jedności chrześcijaństwa zachodniego, zapoczątkowując kolejne podziały w coraz to słabszych i mniejszych Kościołach. Wspomnienie tego wydarzenia dotyczy w zasadzie głównie luteran, ale nawiązują doń również ewangelicy, reformowani i metodyści. Dołącz do nas na Facebooku Według samych ewangelików wspominanie Reformacji nie jest świętowaniem rozdarcia w Kościele, ale ma ono swój wymiar teologiczny, który może być bliski wszystkim chrześcijanom. Pamiątkę Reformacji obchodzi się po to, by wciąż na nowo uświadamiać sobie, co przyniosła ona dobrego. Luteranie i inni ewangelicy uważają, że odnowa, która dokonała się w XVI wieku, nie była wydarzeniem jednorazowym, ale jest procesem. Kościół jako społeczność, złożona równocześnie ze świętych i grzeszników, wciąż na nowo wymaga oczyszczenia i odnowienia, czyli reformy. Potrzebuje jej każdy, niezależnie od przynależności wyznaniowej. Istotą prawdziwego życia z Bogiem jest nieustanne nawracanie się do Niego, ciągłe, żmudne naprawianie swego życia według zasad Ewangelii. Święto Reformacji jest dla ewangelików dniem wolnym, zagwarantowanym ustawowo. Na całym świecie spotykają się oni zwykle w tym dniu na uroczystym nabożeństwie, ale wspominają Reformację również podczas nabożeństwa w jedną z sąsiadujących ze świętem niedziel. Dołącz do nas na Facebooku Toczący się od lat dialog teologiczny między obu Kościołami doprowadził do zbliżenia stanowisk na przykład w kwestiach usprawiedliwienia. 31 października 1999 r. - właśnie w święto Reformacji - podpisano w Augsburgu, kolebce Reformacji, wspólną Deklarację katolicko-luterańską nt. nauki o usprawiedliwieniu. Różnice dotyczą roli i znaczenia Pisma Świętego, interpretacji ofiary mszy św. czy urzędu w Kościele - te właśnie zagadnienia na początku XVI w. podzieliły katolików i zwolenników Lutra. Protestantyzm, którego luteranizm jest częścią, stanowi drugą pod względem liczby wyznawców, po katolicyzmie, gałąź chrześcijaństwa. Liczy ok. 400 mln członków. Powszechnie przyjmuje się, że protestantyzm jako odrębny odłam chrześcijaństwa wyłonił się po 1517 r., przy czym za symboliczną datę jego narodzin przyjmuje się dzień 31 października tegoż roku, kiedy to niemiecki mnich augustiański Marcin Luter miał przybić na drzwiach kościoła katolickiego w Wittenberdze 95 tez podważających katolickie prawdy wiary, a zwłaszcza naukę o odpustach. Pierwszą historycznie i genetycznie gałęzią protestantyzmu jest ewangelicyzm lub Kościoły reformacyjne, tzn. wywodzące się bezpośrednio z reformacji. Są to luteranie i ewangelicy reformowani (pochodzący od uczniów Jana Kalwina). Kościoły ewangelickie są najliczniejsze w protestantyzmie: obecnie na całym świecie żyje ok. 60 mln luteran i ponad 70 mln ewangelików reformowanych. Do nurtu ewangelickiego zaliczają się też metodyści, choć ich powstanie przypada na rok 1738. Drugim wielkim prądem w protestantyzmie są tzw. Kościoły wolne, zwane też niekiedy ewangelicznymi lub ewangelikalnymi dla odróżnienia od ewangelickich. Powstanie ich wiąże się z tzw. II reformacją, jaka dokonała się już wśród samych protestantów, głównie w Stanach Zjednoczonych na przełomie XVIII i XIX wieku. Istniejące do tego czasu Kościoły reformacyjne coraz bardziej kostniały w swych doktrynach i życiu duchowym, co wywoływało niezadowolenie wielu, co wrażliwszych jednostek, którym nie odpowiadała albo nadmierna surowość Kościoła oficjalnego, albo - odwrotnie i częściej - nadmierny jego liberalizm i zeświecczenie. W ten sposób powstały takie wspólnoty wyznaniowe jak baptyści, uczniowie Chrystusa, wolni chrześcijanie (darbyści), chrześcijanie ewangeliczni, adwentyści dnia siódmego, mennonici, itp. Są w tej grupie duże wspólnoty, jak baptyści, których jest ok. 40 mln czy adwentyści - 10-12 mln, ale są też grupy niewielkie, jak wspomniani mennonici - niespełna milion wyznawców. Trzecim dużym, a przy tym bardzo dynamicznie rozwijającym się obecnie, nurtem protestantyzmu jest pentekostalizm, czyli ruch zielonoświątkowy. Powstał on na przełomie XIX i XX stulecia na fali wspomnianej II reformacji. Zielonoświątkowców cechuje wielka spontaniczność w modlitwie oraz - jak u wszystkich protestantów - uznawanie Pisma Świętego za jedyne źródło nauki chrześcijańskiej, chrzest w wieku dojrzałym, a w niektórych przypadkach także dar mówienia różnymi językami (glossolalia). Na całym świecie Kościoły i związki zielonoświątkowe, bardzo zresztą zróżnicowane wewnętrznie, liczą ok. 100 mln wiernych. Oddzielną grupę stanowią wspólnoty, wywodzące się z protestantyzmu, ale które tak daleko odeszły w swym nauczaniu od wielu podstawowych zasad chrześcijaństwa, że trudno je zaliczać do chrześcijańskich, więc i protestanckich. Są to świadkowie Jehowy - podważający wiarę w Trójcę Świętą i bóstwo Chrystusa, mormoni - mający własną Biblię w postaci Księgi Mormona (złożonej zresztą z 11 innych ksiąg) i uznający w praktyce swego założyciela Josepha Smitha za równego Chrystusowi, kwakrzy (Towarzystwo Przyjaciół) - odrzucający liturgię i sakramentologię i szereg innych ugrupowań. Dieta Adwentystów Dnia Siódmego ma zagwarantować dobre zdrowie, a ponieważ obfituje w warzywa, w wielu przypadkach powoduje także spadek masy ciała. Na czym polega ten model żywieniowy i czy ma jakieś minusy? Dieta Adwentystów Dnia Siódmego jest sposobem żywienia stworzonym i przestrzeganym przez Kościół Adwentystów Dnia Siódmego. Opiera się głównie na roślinach i produktach koszernych. Z menu wykluczone jest mięso. Członkowie Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego promowali odmiany diety Adwentystów Dnia Siódmego od momentu powstania kościoła w 1863 r. Uważają, że ich ciała są świątyniami i należy je karmić najzdrowszymi pokarmami. Dieta opiera się na biblijnej Księdze Kapłańskiej. Podkreśla pokarmy roślinne, takie jak rośliny strączkowe, owoce, warzywa, orzechy i zboża, i zniechęca do spożywania produktów pochodzenia zwierzęcego w jak największym stopniu. Na czym polega dieta Adwentystów Dnia Siódmego? Istnieje kilka odmian tej diety i choć w teorii powinno to być menu wegańskie, coraz częściej spotykane są pewne modyfikacje, np. włączenie jaj czy ryb. Należy jednak wyeliminować używki takie jak alkohol, narkotyki, papierosy. Niektórzy adwentyści unikają również rafinowanej żywności, słodzików i kofeiny. Zdarzają się także osoby sięgające po mięso, ale tylko według podziału na „czyste” i „nieczyste mięso”. Wieprzowina, królik i skorupiaki są uważane za „nieczyste”, a zatem zakazane przez adwentystów. Jednak niektórzy adwentyści wybierają niektóre „czyste” mięsa, takie jak ryby, drób i czerwone mięso inne niż wieprzowina, a także inne produkty zwierzęce, takie jak jajka i niskotłuszczowe produkty mleczne. Jakie są plusy? Wielu adwentystów stosuje dietę wegetariańską i okazuje się, że żyją znacznie dłużej niż przeciętny człowiek. Diety roślinne są dobrze znane z tego, że zmniejszają ryzyko przedwczesnej śmierci z powodu chorób serca. Dodatkowo dieta Adwentystów Dnia Siódmego może sprzyjać odchudzaniu i utrzymaniu prawidłowej masy ciała. Czy ta dieta ma jakieś minusy? U amatorów tej diety może dojść do niedoboru kilku składników odżywczych, ponieważ nie jedzą również wegetariańskich pokarmów bogatych w białko, witaminę D i B12, kwas tłuszczowy omega-3, żelazo, cynk, magnez, wapń i jod. Kościół Adwentystów Dnia Siódmego zdał sobie sprawę i zaleca, aby wzbogacić dietę w mleko roślinne, płatki zbożowe i drożdże. Mogą również dodatkowo przyjmować codzienną tabletkę multiwitaminową. Czytaj też:Dieta paleolityczna dobrze wpływa na układ krążenia Źródło: Medical Daily/HealthLine

adwentyści dnia siódmego a świadkowie jehowy